Zacznę od tańszych rozwiązań. Te, które sprawią, że wasze portfele będą płakać znajdziecie w części 2.
Arduino
Arduino Uno- idealne na początek |
Muszę przyznać, że na początku bardzo sceptycznie podchodziłam do kupna Arduino, ale gdy już to zrobiłam obiecałam sobie: nigdy więcej zwykłego programatora. Na płytce Arduino oprócz mikrokontrolera znajdują się wyprowadzenia wejść/wyjść cyfrowych, zewnętrzny zegar, port do komunikacji z komputerem oraz inne bajery (oczywiście im droższa wersja tym jest ich więcej). Dzięki wyprowadzeniom nóżek podłączenie czegokolwiek do mikrokontrolera jest bajecznie łatwe a środowisko programistyczne, oparte o C/C++, jest na prawdę bardzo intuicyjne. Rozbudowa płytki o na przykład bluetooth czy czujnik odległości to kwestia kupienia shielda. Jest ich bardzo, bardzo dużo i większość z nich ma dodatkową bibliotekę ułatwiającą programowanie. Na koniec chwalenia największa zaleta: spora i aktywna społeczność entuzjastów. Tysiące projektów, rad, tutoriali i ludzi chętnych do pomocy.
Największym minusem są małe możliwości. System jest oparty na mikrokontrolerach Atmel AVR więc cudów nie można się po nim spodziewać. Kamera, kolorowy wyświetlacz i operacje wymagające większej mocy obliczeniowej to dla niego zbyt wiele.
koszt: od 70 zł w górę (bez płytek stykowych i elementów elektronicznych)
Raspberry Pi
Komputer wielkości karty kredytowej za 25$. Da się zrobić. Premiera malinowego ciasteczka miała miejsce 29 lutego tego roku i wszystkie urządzenia rozeszły się jak świeże drożdżówki. Procesor ARM 700 MHz pozwala na znacznie więcej niż Atmegi w Arduino. Gniazdo USB, slot na karty SD, system operacyjny Linux, wyjście wideo i dźwięku sprawiają, że jest to teoretycznie idealny sprzęt dla niskobudżetowego robotyka. Teoretycznie, ponieważ nie mogłam tego sama sprawdzić. Dalej czekam w komitecie kolejkowym, aż wyprodukują egzemplarz dla mnie. Nie powstało też jeszcze tak aktywne środowisko jak w przypadku Arduino więc nie mogę się zaufać w tej kwestii mądrości Internetu.
koszt: ok 160 zł (z przesyłką za wersję A- bez złącza Ethernet)
Symulatory
Symulatory to dowód na to, że kłamałam we wstępie. Da się robić roboty tylko przy pomocy komputera i nawet coś się w nich rusza. Problem z tym, że przynajmniej dla mnie, symulatory to droga przez mękę. Stworzenie modelu, symulowanie czujników a później szukanie co nie działa za każdym razem przerastało możliwości mojego wolnego czasu. Z drugiej strony często jest to jedyna możliwość programowanie skomplikowanego robota. Ciężki wybór.
Z darmowych programów możemy wybrać na przykład MS Robotics Developer Studio z bardzo przyjemnym środowiskiem symulacyjnym, wieloma gotowymi robotami, całkiem niezłym wsparciem technicznym i sposobami programowania, który w ogóle nie przypadł mi do gustu (jeden graficzny, które uparcie nie chciał robić tego o co go prosiłam i drugi w C#). Drugim znanym systemem jest Gazebo, który zrzesza dużo więcej profesjonalistów i ludzi zajmujących się robotyką "na poważnie". Niedawno został wybrany przez DARPA na oficjalny symulator Robotics Challenge, więc istnieje bardzo duża szansa na jego szybki rozwój.
koszt: 0 zł
Jest jeszcze kilka całkiem fajnych rozwiązań, chociaż niektóre z nich są droższe i pewnie zamierzasz powiedzieć o nich w cz.2.
OdpowiedzUsuńNp. tutaj: http://www.zdnet.com/photos/missed-out-on-raspberry-pi-herere-five-alternatives/6351193
W części 2 miały być całe kity do składania i pewnie już nie wrócę do mikrokomputerów, bo jak widać się na nich nie znam :D
OdpowiedzUsuńCiekawy link. Jak jeszcze chwilę poczekam na pi to może się przekonam do porzucenia mojego miejsca w kolejce i kupienia czegoś innego.
Nie wiem czy to fakt, czy tylko czcze przechwałki ale RaspberryPI podobno pojawił się w jednym z polskich sklepów internetowych z elektroniką.
OdpowiedzUsuń